środa, 26 czerwca 2013

Rozdział piąty

***5***
Isabel mocniej objęła Nikolasa i przytuliła policzek do jego pleców. Nie wiedziała, dokąd ją wiezie, i mało ją to obchodziło. Zdawała sobie sprawę, że powinno ją to obchodzić, ale co z tego. Zamknęła oczy, oddając się w pełni nowym doznaniom -był to zapach skórzanej kurtki Nikolasa, ciepło jego ciała, rozgrzane powietrze pustyni, które rozwiewało jej włosy.
Max dostałby szału, gdyby się dowiedział, że siostra jeździ po pustyni z jakimś facetem, którego prawie nie zna. Michael zresztą też. No i na pewno Alex, ale to już z zupełnie innego powodu.
Nie mogła jednak pozwolić, żeby Nikolas od niej odszedł. Od chwili, kiedy spojrzała w jego złote oczy, odczuła niezwykłą siłę ich przyciągania. Czuła się tak, jakby szukała go przez całe życie, nie uświadamiając sobie nawet, że czegoś poszukuje.
Była zdumiona. Co ją sprowokowało do takiego sentymentalnego bajdurzenia? Do tych lirycznych bzdur? Zupełnie jak Tish, która uważała, że reklamy płatków śniadaniowych są niezwykle romantyczne. Przecież Nikolas był po prostu facetem, a wszyscy faceci są do siebie podobni. Całkowicie przewidywalni. Łatwi do manipulowania.
Isabel nie do końca jednak potrafiła się przekonać. Chodziła z wieloma chłopakami, jeszcze więcej było takich, z którymi flirtowała, ale żaden z nich nie wywołał w niej takiej reakcji jak Nikolas. Kiedy tamci na nią spoglądali, nie uginały się pod nią kolana. Takiego faceta jak on jeszcze nie spotkała.
On, oczywiście, nie musi tego wiedzieć, napomniała się w duchu. Otworzyła oczy i wyprostowała się na siodełku. Nadal obejmowała go w pasie. No bo niby co miała robić, spaść z motocykla?
Starała się skupić na szybko przesuwającym się przed jej oczami krajobrazie. Nie chciała stale myśleć o Nikolasie. Jaskinia! Uświadomiła sobie, w którym miejscu się znajduje. Jechali w kierunku jaskini.
Nagle coś sobie przypomniała. Max i Michael mówili, że kilka dni temu śledził ich jakiś motocyklista, kiedy wyruszyli na kolejne poszukiwanie. Czy to był Nikolas?
Dlaczego miałby ich śledzić? Kim on był?
Strasznie głupio zrobiłam, pomyślała Isabel. A jeśli on jest agentem Planu Wyczyszczenia Bazy Danych? Jeśli pracuje dla Valentiego? Jeśli już wszystko o mnie wie? Serce biło jej tak mocno, że czuła jego łomot w uszach.
Nikolas zatrzymał motocykl przy szczelinie prowadzącej do jaskini. Zeskoczył z siodełka i opuścił się w dół, nawet nie spojrzawszy na Isabel.
Przyszło jej do głowy, żeby wsiąść na motocykl, wrócić do miasta i zawiadomić o wszystkim grupę. Wystarczyło tylko uruchomić silnik i odjechać, zostawiając Nikolasa.
Ale to dałoby mu zbyt wiele do myślenia. Poza tym, gdyby pracował dla Valentiego, nie zostawiłby jej tu samej, dając możliwość ucieczki.
Zeskoczyła z motoru i wsunęła się do jaskini. Kiedy dotknęła stopami kamienia, który służył jej za punkt oparcia, uwolniła ręce, złapała równowagę i zeskoczyła w dół. Skrzyżowała ręce na piersiach, wpatrując się w Nikolasa.
- Spodziewam się... - zaczęła. Chłopak roześmiał się głośno.
- To ci się zwykle udaje? - spytał. - Czy ci ziemscy faceci od razu wyskakują ze swoich adidasów, kiedy zaczynasz stosować te sztuczki?
Isabel nie wierzyła własnym uszom. Czyżby Nikolas nie znał reguł gry? Czy nie wiedział, że to on powinien się starać, by zrobić na niej wrażenie? Że ona może mieć każdego faceta, jakiego tylko zechce, i że jego zadaniem jest przekonać ją, by zechciała właśnie jego.
Chwileczkę, pomyślała. Czy on powiedział „ziemscy faceci"?
Nikolas pochylił się i przeciągnął dłonią po metalicznej powierzchni inkubatora, który Isabel dzieliła z Maxem.
- Większy niż mój - mruknął.
- Niż twój? - powtórzyła. Próbował jej wmówić, że on też jest kosmitą. Ale to nie mogło być możliwe. Nie było innych kosmitów poza ich trójką. Usiłowała zachować spokój. Musiała to przemyśleć, zorientować się, o co tu w ogóle chodzi.
Czy to pułapka? Może jednak Nikolas współpracował z Planem Wyczyszczenia Bazy Danych? Może udawał, że jest kosmitą, by wyciągnąć od niej informacje?
Isabel, gotowa do ucieczki, zrobiła parę kroków w kierunku otworu jaskini. Ale jeśli Nikolas był rzeczywiście agentem, który chciał sprawdzić, czy ona jest kosmitką, ucieczka wzbudziłaby podejrzenia. Zachowuj się tak, jakbyś nie rozumiała, o czym on mówi, pomyślała.
Chłopak tymczasem wyprostował się i obrzucił ją chłodnym spojrzeniem.
- Czuję bijący od ciebie strach - powiedział. - Rozczarowałaś mnie, Isabel. Myślałem, że jesteś kimś, kto będzie wart mojej uwagi. A nie wystraszoną małą myszką.
Czy czuł jej strach, ponieważ był kosmitą, czy tylko zgadywał?
- Nie, to ja jestem rozczarowana - odgryzła się Isabel. -Czy mam to uważać za świetną zabawę? Jeśli chcesz się ze mną zadawać, to musisz lepiej się starać. - Stała, patrząc mu prosto w oczy. Bez względu na to, co się może stać, nie da mu poznać, że zna jaskinię i inkubatory, że cokolwiek wie.
- To było dość przekonujące - powiedział Nikolas, unosząc brwi. - Poza tym że, jak powiedziałem, czuję twój strach. Powinnaś nauczyć się blokować emocje. Mogę się założyć, że nie czujesz niczego, co płynęłoby ode mnie.
„Isabel jest znudzona. Isabel odchodzi". Odwróciła się od niego. Musiała się stąd wydostać, pojechać do domu i omówić to wszystko z Maxem, Michaelem, Liz, Marią i Alexem. Oni pomogą jej rozszyfrować grę prowadzoną przez Nikolasa. Obmyślą jakiś plan postępowania.
- A twoje pytania? - odezwał się Nikolas. - Chciałaś mnie chyba spytać o mój sen? Wiesz, ten, do którego weszłaś bez zaproszenia.
Sen... To był sen kosmity. Isabel zawahała się.
- Od chwili, kiedy wróciłem, wyczuwałem cię - szeptał Nikolas za jej plecami. - Gdybyś nie przeniknęła do mojego snu, ja bym wszedł do twojego. - Podszedł do kamienia, przy którym stała Isabel. Usiadł i posadził ją obok siebie.
- Skąd wróciłeś? - spytała. Serce nadal jej mocno biło, ale teraz nie była już pewna, czy ze strachu, czy z emocji, że jest tak blisko niego.
Nikolas nie odpowiedział na jej pytanie.
- Posłuchaj. Mówiłeś, że nie lubisz pytań - powiedziała. -Ale jeśli chcesz, żebym została, musisz zacząć mówić. To twoja decyzja.
- Okay, okay. Ja pierwszy wydostałem się z inkubatora.
Czekałem przez jakiś czas, ale zrobiło się zimno i byłem głodny. Opuściłem jaskinię. Zabrałem inkubator ze sobą. Adoptowano mnie. Po kilku miesiącach moja rodzina przeprowadziła się do Kalifornii - recytował śpiewnym głosem. - Przed kilkoma miesiącami zacząłem mieć dziwne sny i wizje. Wiedziałem, że muszę tu wrócić. Więc załatwiłem to sobie. I jestem tu. Zadowolona?
Isabel wpatrywała się w niego bez słowa. Była zaszokowana. Agent Planu Wyczyszczenia Bazy Danych teoretycznie mógłby opowiedzieć taką historyjkę. Ale jeśliby tak było, to znaczy, że oni wiedzą o kosmitach o wiele więcej, niż Isabel mogła sobie wyobrazić.
Nikolas uważnie wpatrywał się w nią zwężonymi złotymi oczami.
- Nie wierzysz mi? - szepnął. Wiedziała już, jak go sprawdzić.
Wyciągnęła rękę i dotknęła twarzy chłopca. Odetchnęła głęboko, starając się nawiązać łączność. Jeśli jej się to uda, będzie mogła poznać jego wspomnienia. Pozna prawdę.
Nikolas odtrącił jej rękę i zerwał się na nogi.
- Co ty, u diabła, wyprawiasz?! Myślisz, że pozwolę, byś przeniknęła do mojego umysłu i trochę się tam rozejrzała?
A więc wiedział, że starała się nawiązać łączność. Wiedział też o inkubatorach. Wiedział o przenikaniu do snów.
- Mówisz prawdę, tak? - szepnęła. - Jesteś naprawdę jednym z nas.
- Aha.
Isabel potrząsnęła głową, W jej myślach zapanował zamęt. Jeszcze jeden kosmita. Jeden z nich. To, o czym zawsze marzyła.
- Przykro mi, że starałam się nawiązać łączność bez pytania. Tylko... tylko myślałam, że możesz być agentem Planu Wyczyszczenia Bazy Danych - pospieszyła z wytłumaczeniem.
- Nigdy o czymś takim nie słyszałem - powiedział Nikolas, siadając z powrotem na kamieniu.
- To jest agencja rządowa, która została powołana do wyśledzenia kosmitów, którzy mieszkają na Ziemi - odparła Isabel. Nagle rozjaśniło jej się w głowie. Zapragnęła wszystko mu powiedzieć. Był jednym z nich! Właściwie rodziną. Czuła, że musi mu opowiedzieć o swoim życiu z Maxem i Michaelem. On, wzrastając samotnie, nie znał tego. - Valenti, szeryf Roswell, jest jednym z nich - dodała. - Tropi nas. - Spojrzała na Nikolasa, ciekawa jego reakcji. Ją informacja o Valentim wprawiła w potworne przerażenie.
- To dlatego byłaś taka wystraszona. Myślałaś, że jestem łowcą kosmitów czy kimś w tym rodzaju?
- Tak - przyznała Isabel. - Powinieneś być ostrożny, Nikolas. Bardzo, bardzo ostrożny. Musisz przestać korzystać z mocy. Nawet przy takich drobnych rzeczach jak ta afera z maskotką czy moją piłką golfową. Ty to zrobiłeś, prawda?
Skinął głową. Wcale nie wyglądał na zmartwionego. Isabel zaczęła się zastanawiać, czy chłopak nie jest w szoku.
- Jakoś to do mnie nie dociera - powiedział.
- Rozumiem. Kiedy dowiedziałam się, że oni na nas polują, wpadłam w panikę. Ale jeśli jest się ostrożnym...
- Nie. Nie o tym mówiłem - przerwał jej chłopiec, a jego złotobrązowe oczy nagle zalśniły. - Nie rozumiem, dlaczego boisz się Valentiego - czy też kogokolwiek. Przecież oni są tylko ludźmi. Jak ci może nawet przejść przez myśl, że któryś z nich może ci zrobić krzywdę? To ty jesteś obdarzona mocą.
Isabel była zdumiona. Jestem obdarzona mocą, powtarzała w myślach. Ja jestem obdarzona mocą.
Nikolas miał rację. Dlaczego bała się Valentiego, skoro to ona była obdarzona mocą?
Czuła, jak jej się rozluźniają mięśnie. Nie uświadamiała sobie, że były stale napięte. Przyzwyczaiłam się do życia w strachu, pomyślała. Wydawało mi się to naturalne.
- To niesamowite - szepnęła, biorąc Nikolasa za rękę. -Nie wiedzieliśmy... Myśleliśmy, że jesteśmy jedyni. Nigdy nam nie przyszło do głowy, że może być ktoś jeszcze. Musisz poznać Maxa i Michaela.
- Już zaczęło mi się wydawać, że mylę się co do ciebie, Maxa i Michaela - powiedział Nikolas. - Obserwuję was od dłuższego czasu. Nigdy nie używacie mocy. Teraz już wiem dlaczego. Nadal nie mogę uwierzyć, że boicie się jakiegoś zwykłego człowieka. A jest was troje. Ja sam z łatwością załatwiłbym Valentiego. Ty również.
Przez umysł Isabel przesunął się obraz szeryfa, który leży u jej stóp i błaga o litość. Uśmiechnęła się.
- Max uważa, że należy być ostrożnym - powiedziała.
- Ostrożnym... Tak to nazywacie. Jaka to strata energii! Nikolas zaczął okręcać na palcu pasmo jej jasnych włosów.
- Masz szczęście, że tu jestem, Isabel - szepnął. - Ktoś musi cię nauczyć, do czego służy moc.
***
Alex rozejrzał się po dziedzińcu. Isabel i ten nowy chłopak, Nikolas, dalej stali pod hikorą i rozmawiali. I stali bardzo blisko.
- Dasz mi chipsa z bekonem? - spytał Max.
- Tak, jasne. Masz. - Alex podał mu torebkę, nie odrywając wzroku od Isabel. Max, Liz, Michael i Maria pewnie myśleli, że jego zachowanie jest żałosne. Mieli rację. Wiedział, że nie powinien tak uporczywie wpatrywać się w Isabel, ale nie mógł przestać. To było fizycznie niemożliwe.
To z powodu włosów. Był tego pewien. Rude włosy mogą fantastycznie wyglądać u dziewczyn. Ale rudowłosi faceci wyglądają jak idioci. Gdyby Alex nie miał rudych włosów, Isabel nie stałaby pod tym drzewem z Nikolasem. Siedziałaby przy nim. Dobra, wmawiaj to sobie dalej, pomyślał Alex.
Rzucił jeszcze okiem w ich stronę. Szli do nich. No to super.
Teraz, kiedy usiłuje zjeść lunch, będzie torturowany z bliskiej odległości.
- Cześć! - zawołała Isabel. Wcisnęła się do ich kręgu pomiędzy Michaela a Marię. Wzięła Nikolasa za rękę i posadziła obok siebie. Niezbyt szybko wypuściła jego rękę, jak zauważył Alex.
Isabel dokonała prezentacji. Kiedy doszło do Alexa, nie patrzyła na niego. Gorzej, niż myślałem, uświadomił sobie. Nie chce mi nawet spojrzeć w oczy.
Nie można było powiedzieć, że ze sobą chodzili, Alex odniósł jednak wrażenie, że Isabel czuła, że między nimi „coś" jest. On zdecydowanie odczuwał to „coś", kiedy byli razem.
Zauważył, że Liz i Maria wymieniają znaczące spojrzenia. Widać było, że uważają, iż Isabel zachowała się nie w porządku, przychodząc z innym facetem, kiedy jest tu Alex. Ale one przyjaźniły się z nim na długo przedtem, zanim Michael, Max i Isabel dołączyli do ich grupy. To naturalne, że będą stały po jego stronie.
- Chcemy wam coś powiedzieć - obwieściła Isabel. Była dziwnie podekscytowana. Straciła typowy dla niej chłodny dystans.
Czuję się jak gość jakiegoś głupiego talk-show, pomyślał Alex. Wiem, że to, co usłyszę, na pewno nie będzie mi się podobać.
- Nikolas jest jednym z nas - zakomunikowała, przesuwając wzrokiem od Maxa do Michaela- Jego rodzice też byli na statku. Wyszedł z inkubatora wcześniej niż my i został zaadoptowany. Jego rodzina wyprowadziła się stąd, zanim zaczęliśmy chodzić do szkoły, więc nic o nim nie wiedzieliśmy.
Alex poczuł się tak, jakby dostał cios prosto w żołądek. Och, chłopie! Nikolas nie tylko miał kasztanowate włosy. Był również kosmitą. Alex nie miał szans.
Zapanowała cisza. Wszyscy wpatrywali się w Nikolasa.
- Musiałeś się czuć bardzo samotny - przerwała milczenie Maria. - Max, Isabel i Michael byli przynajmniej razem.
- Nie kupuję tego - odezwał się Michael, zanim Nikolas zdążył odpowiedzieć. - Nie mogę uwierzyć - zwrócił się do Isabel - że przyprowadziłaś tu tego faceta, nie rozmawiając najpierw z nami. Sprowadzasz nam na głowę człowieka, który, na przykład, mógłby pracować dla Valentiego. Czyś ty postradała rozum, Isabel?
Pierwszym odruchem Alexa było stanąć w jej obronie. Nie był jednak pewien, czyby sobie teraz tego życzyła.
- Ja też nie od razu mu uwierzyłam - powiedziała Isabel. -Ale przeniknęłam do jego snu. Ma takie same wspomnienia jak my, z naszej rodzinnej planety. I wiedział, gdzie jest jaskinia.
- To nie ma znaczenia. - Max potrząsnął głową. - Nie wyczuwam go, tak jak wyczuwam ciebie i Michaela. Uważam, że on kłamie.
- Jesteście żałośni - prychnął Nikolas. - Tak bardzo się staracie, żeby nie używać mocy, że nie wiecie nawet, że ją macie! Czy nie umiecie blokować swoich emocji? Nie wyczuwasz mnie, bo ja nie chcę, żebyś mnie wyczuwał.
- To dobra wymówka - mruknął Michael.
- Jeśli mi nie wierzysz, to mogę użyć swojej mocy i podpalić to drzewo. - Nikolas zwrócił się do Michaela.
- Czy Isabel nie ostrzegała cię, żebyś nie używał mocy? -spytał z naciskiem Max.
- Widać, że kłamie. Nie umiemy wzniecać pożarów, używając mocy - powiedział Michael.
Nikolas popatrzył na niego pogardliwym wzrokiem.
- On rozwinął swoją moc o wiele bardziej niż my - odezwała się Isabel. - Będzie dawać mi lekcje.
No popatrz, zaraz staje w jego obronie, pomyślał Alex.
- Nie chcę, żebyś brała u niego jakieś lekcje - powiedział Max. - Nie chcę również, by ktokolwiek z was korzystał z mocy.
- Wiesz co? Zupełnie mnie nie obchodzi, czego ty chcesz -oświadczył Nikolas.
- Macie zamiar stoczyć bitwę na śmierć i życie? - spytał Alex. - Jeśli tak, to ja zejdę wam z drogi. Mam na sobie nową koszulę, a moja mama chybaby zemdlała, gdybym wrócił do domu w koszuli poplamionej krwią, z przylepionymi kawałkami mózgu.
Nikolas i Max nie zwrócili na niego uwagi. I dobrze, Alex nie chciał bowiem się w to mieszać. Dobrze sobie radził w bójkach, miał przecież trzech starszych braci, ale żaden z nich nie dysponował kosmiczną mocą.
- Jeśli będziesz używał mocy, to sprowadzisz niebezpieczeństwo na nas wszystkich - powiedział Michael.
Alex zauważył jego napięte mięśnie. Michael najwyraźniej nie był zachwycony nowym znajomym - i to sprawiło mu pewną satysfakcję.
- Czy Isabel nie mówiła ci o szeryfie Valentim? - spytał Max. - Jego życiową misją jest polowanie na kosmitów.
- Pracuje dla organizacji, która nazywa się Plan Wyczyszczenia Bazy Danych - dodał Michael. - Nie wydaje się, żeby szukał nas tylko po to, żeby powiedzieć nam „cześć",
Nikolas przesuwał wzrokiem od Michaela do Maxa.
- Zaraz, zaraz. Czy ja dobrze rozumiem? Wiem, że Isabel się boi. Ale wy dwaj też macie stracha przed człowiekiem? To tak, jakbyście bali się muchy. Jeśli ten facet, Valenti zanadto się do nas przybliży, zmiażdżę go.
- Nikolas ma rację - przekonywała Isabel. - Dlaczego tak bardzo boimy się Valentiego? My mamy moc, a on nie.
- Nie mogę uwierzyć w to, co mówicie. - Liz odezwała się po raz pierwszy, a jej ciemne oczy błyszczały gniewem. Valenti nie jest muchą. Jest niebezpieczny dla nas wszystkich Nie znasz go - zwróciła się do Nikolasa - w przeciwieństwu do nas. Posłuchaj, co on mi zrobił. On...
- Nie słucham tego, co mówią insekty.
Liz szarpnęła głową, jakby dostała w twarz. Maria zbladła.
Nikolas wstał i odszedł.
Totalny palant, pomyślał Alex. Dobrze, że Isabel tak szybko dowiedziała się, co to za jeden.
Ale ona zerwała się na nogi i poszła za Nikolasem, nawet na nich nie spojrzawszy.
- Jak mogła to zrobić! - wybuchnął Michael. - Po prostu nie wierzę. Usiadła tu przy nas i powiedziała: „Hej, to jest Nikolas. On też jest kosmitą".
- Powinna była najpierw porozmawiać z nami. Sama -przyznał Max. - Jak gdyby nie przyszło jej do głowy, że to dotyczy całej naszej szóstki. Ten facet może sprowadzić na nas niebezpieczeństwo. O czym ona myśli?
To jasne, odpowiedział sobie Alex. Myśli, że chce mieć chłopaka z kasztanowatymi włosami. I jak mi się wydaje, on nie ma nic przeciwko temu.
***
- Hej, Nikolas, zaczekaj! - zawołała Isabel. Stacey wyszła spod natrysku w samą porę, żeby zobaczyć, jak Isabel idzie w ślady Nikolasa. Jej wargi wykrzywił ironiczny uśmieszek.
Nie sądź, że wygrałaś zakład - odezwała się słodkim głosem. - Widziałam was na dziedzińcu. Wyglądało na to, że to ty trzymałaś go za rękę, a nie odwrotnie. To się nie liczy -Utulała.
Zamknij się, Stacey! - burknęła Isabel. Zwolniła kroku. To było takie upokarzające - zobaczono ją, kiedy dosłownie ścigała faceta. To zupełnie nie było w jej stylu.
Nikolas zatrzymał się przy swojej szafce w szatni. Isabel podeszła do zbiornika z wodą, nalała sobie kilka łyków i zmusiła się do wypicia. Kiedy uznała, że nie będzie już wyglądać na aż tak żałośnie zainteresowaną, podeszła do szafki Nikolasa i oparła się o nią.
- Max martwi się o mnie. Już taki jest. To chyba kompleks starszego brata - powiedziała. - Michael też jest nadopiekuńczy.
- Gdybyśmy mieli przejmować się byle szeryfem, to byłoby tak, jakby generała, który ma głowice nuklearne, niepokoił jakiś dzieciak z plastikowym karabinem.
Kiedy Isabel była małą dziewczynką, prześladowały ją koszmarne sny - szeryf Valenti był wilkiem, który ją ścigał. Był tak blisko, wyraźnie widziała jego przerażające zęby. Nawet kiedy podrosła, nie mogła się pozbyć uczucia, że ją kiedyś złapie, zamknie i będzie przeprowadzał na niej jakieś okropne eksperymenty, po których znajdzie się w prosektorium.
- Naucz mnie, jak mam rozbudować moc - poprosiła. -Chciałabym umieć zrobić to, o czym mówiłeś: zmiażdżyć Valentiego, gdyby była taka konieczność.
Niech Max mówi sobie, co chce. Nikolas miał rację. Ona ma moc, więc może być silniejszą stroną. Byłoby cudownie, gdyby mogła spowodować, że Valenti będzie miał koszmarne sny - o niej. Byłoby cudownie, gdyby nie musiała stale mieć się na baczności.
Albo gdyby mogła spędzić trochę czasu w towarzystwie Nikolasa. Może nawet nie trochę.
Nikolas zatrzasnął drzwi szafki.
- Myślę, że potrafię cię odpowiednio wytrenować - powiedział. Jego wzrok wędrował od czubków butów Isabel aż do twarzy i zatrzymał się na jej wargach.
- To super - szepnęła. Starała się nie patrzeć na jego usta, chociaż były takie pociągające. Kiedy ją pocałuje? Jeśli tego wkrótce nie zrobi, ona będzie musiała przejąć inicjatywę. -Dziś wieczór idziemy wszyscy do kina. Powinieneś z nami pójść.
Nie miała zwyczaju proponowania facetom, by gdzieś z nią poszli. Jeśli chodzi o ścisłość, to nigdy tego nie robiła. Musieli sami o to zabiegać.
Ale Nikolas był nowy. Nikogo tu nie znał. Poza tym czuła, że jest od niego uzależniona. Nie mogła znieść myśli, że nie będzie go widzieć przez cały długi weekend.
- Czy „my" oznacza również twoich ziemskich przyjaciół? -spytał Nikolas.
- Tak. Wiem, że to może wydawać się dziwne, że ziemskie istoty znają naszą tajemnicę. Początkowo byłam tym kompletnie zszokowana - pospieszyła z wyjaśnieniem. - Ale wszyscy troje świetnie się sprawdzili. Pomogli nam zmylić pościg, kiedy Valenti chciał się do nas dobrać.
- Oni nie należą nawet do tego samego gatunku co my. I mają dziwny zapach - powiedział Nikolas. - Siedzenie z nimi w kinie nie wydaje mi się zabawne.
- Daj spokój. Nie miałeś nigdy żadnego ziemskiego przyjaciela? - spytała Isabel.
- Nie, ale raz miałem psa. Przebywanie z ludźmi stępiło waszą moc. Spędzacie z nimi tyle czasu, że zaczynacie myśleć tak jak oni, a potem zaczynacie wierzyć, że jesteście tacy sami jak oni.
Isabel miała ochotę wytłumaczyć mu, że zupełnie nie ma racji, ale dała sobie z tym spokój. Dopiero zaczynało się coś między nimi nawiązywać. Nie chciała tego niszczyć jakąś głupią kłótnią.
Kiedy Nikolas bliżej pozna Alexa, Marię i Liz, zmieni o nich zdanie. Na pewno. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz